Spis listów

List-61     List do płk. Zygmunta Wendy     1940-02-07


7/II    


    Szanowny Panie Pułkowniku. Żałuję bardzo, że nie mogę sam przyjechać, ale korzystam z okazji, by przesłać ten list za pośrednictwem p. Piaseckiego, któremuś jakoś zrobiło się przepustkę. Załączam przede wszystkim odpis listu, jaki otrzymałem z kraju, analizę listów z kraju. Poza tym awizuję, że za 10 dni mam zupełnie pewną okazję do Warszawy, przez którą można przesłać i obszerne listy i pieniądze. Można będzie również dostać odpowiedź. Proszę – jeśli potrzeba przesłać przez Piaseckiego. Poproszę również o obszerną odpowiedź na moje listy poprzednie. Od Jerzego dostałem kartkę b. pesymistyczną, którą załączam.
Niedawno był w Budapeszcie gen. Dąb-Biernacki, który pojechał do Paryża na rozmowy z Sikorskim. Dziś dostaliśmy wiadomość od Anglików, że Niemcy proponują Beckowi tworzenie rządu w Polsce. Wiadomości tej jeszcze nie mogłem sprawdzić. Poza tym mamy pewne wiadomości, że w południowej Polsce wybuchły rozruchy (ok[upacja]. niemiecka) oraz na Wileńszczyźnie. Dla informacji załączam nr „Kuriera Wileńskiego” i „Warschauer Zeitung”. Załączam parę książek niemieckich i jedną rumuńską o wojnie polsko-niemieckiej. Co do spraw ogólnych to chcę je nakreślić w paru słowach, gdyż zdaje się trochę się różnię z p. Piaseckim, a jestem zgodny ze Szczapą. Rząd paryski kompromituje się coraz bardziej. Niezadowolenie w kraju z niego rośnie. Sytuacja w kraju się zresztą w ogóle pogarsza. Jak widać z załączonego listu są jednak nastroje przychylne do Marszałka. Ponadto ze względu na zbierające się chmury nad Rumunią należy się spodziewać tutaj agresji na wiosnę. Sprawa powrotu do kraju robi się coraz bardziej aktualna. Ze względu na ogromne śniegi trudno o powrocie myśleć, jak za miesiąc, półtora. Tym więcej, że w ciągu lutego robi się w Rumunii pobór do wojska p.[olskiego] we Francji i ucieczka Pana Marszałka mogłaby wywołać represje i zahamowania, co byłoby z kolei wykorzystane przez Angers. Tak jak się orientuję, ucieczka jest realną na okupację niemiecką, a nie sowiecką, a więc przez Węgry. Tu zaczyna się sprawa



przygotowania. Sądzę – nie wiem jakie jest zdanie Pana – że trzeba wykorzystać Wieniawę. Jeśli nawet nie pójdzie na współpracę to będzie milczał. Ponieważ p. Piasecki ma paszport dyplomatyczny powinien natychmiast pojechać do Rzymu z paszportami osób towarzyszących (donosiłem, że Skwarcz.[yńskiemu?] posłałem paszport), ale lepiej z fotografiami odpowiednio retuszowanymi, by paszporty na wszelki wypadek były stale na miejscu i tam uzyskać wizy węgierskie – co we Włoszech będzie łatwe, a tu nie możliwe. To będzie łatwiejsze niż w samym Budapeszcie. Dla niepoznaki i zamydlenia oczu Węgrom dobrze by mieć wizy włoskie. Z Rzymu p. Piasecki powinien pojechać do Budapesztu i zająć się zmontowaniem przejścia. W odpowiednim czasie jak to wszystko przygotuje i paszporty dostarczy, trzeba będzie wyjechać piorunem samochodem czy pociągiem do Węgier. To już kwestia obliczenia co jest pewniejsze i prędsze. Ta stroną powinien się zająć Zakrzewski. Piasecki oblicza, że do ucieczki trzeba około 20 ludzi. To jest cyfra gwarantująca, że wszyscy będą wiedzieli o planach. Trzeba liczbę ograniczyć do minimum – paru ludzi – tym bardziej, że pewnych ludzi właściwie nie ma. W międzyczasie trzeba wysłać parę listów do kraju do osób 100% pewnych, by zapewnić sobie chociaż schronienie i jakieś papiery etc. Trzeba wreszcie z góry ulokować pieniądze na miejscu, by mieć bazę dla działania. Tym bardziej, że trudno mieć z sobą zbyt duże paczki. Tak w dużym skrócie wygląda mój projekt. Nie wiem, jak na to zapatruje się Pan Pułkownik, ale wydaje mi się on jedynie realny. Raz jeszcze bardzo proszę o obszerną odpowiedź na poprzednie i obecny list. Zależy mi specjalnie na papierach, o których pisałem. Dobrze będzie, by w nich oświetlona była sprawa przejścia granicy. Dobrze będzie również by było oświadczenie Pana Marszałka, że nie składał żadnych przyrzeczeń co do ucieczki – to może być również wykorzystane. Bardzo będę zobowiązany o przeczytania listu Panu Marszalkowi i spalenie go. Proszę przyjąć serdeczne pozdrowienia i wyrazy czci dla Pana Marszałka Jerzy Giedroyć


(1) Grób Karola Lilienfelda-Krzewskiego, dziennikarza i literata, historyka literatury polskiej i wojskowości, majora dyplomowanego piechoty Wojska Polskiego, nazywanego przez przyjaciół "Kapralem Szczapą".
Cmentarz katolicki na górze Syjon, Jerozolima.
Fot. N.N. prawdopodobnie z lat 70-80 XX w.

(2, 3, 4) Wspomnienie pośmiertne poświęcone Karolowi Lilienfeld-Krzewskiemu, autorstwa Janusza Gaładyka opublikowane na łamach „Tygodnika Polskiego” z dn. 2 lipca 1944 r.